Nowa Synagoga i Noc kryształowa w Opolu. Płomienie, które zwiastowały wojnę

Stała na skrzyżowaniu Hafen i LindenStrasse. Ogromna – majestatyczna, górująca nad całym miastem kopuła widoczna była z daleka. Nowa Synagoga - symbol potęgi opolskich rodów żydowskich i płonący, przerażający zwiastun nadchodzącej wojny...

Potrzeba budowy nowej bożnicy narodziła się pod koniec XIX wieku, kiedy to stara synagoga (przy ulicy Szpitalnej) przestała wystarczać gminie żydowskiej. Była ona zbyt mała, a umiejscowienie w cichej uliczce, pomiędzy innymi zabudowaniami nie pozwalało na jej rozbudowę. Poszukiwania gruntu pod budowę nie trwały długo. Szybko zapadła decyzja o zakupie gruntów przy ul. Barlickiego, po drugiej stronie Młynówki, tuż przy Zamku Piastowskim.

Prace budowlane rozpoczęto bez zbędnej zwłoki. Jak się jednak okazało nie bez przeszkód. Największym problemem w trakcie budowy okazał się podmokły grunt, który utrudniał prace nad solidnymi fundamentami. A te były niezbędne. Budowla miała wyróżniać się z otoczenia swoim rozmiarem. Ogromna kopuła miała górować nad miastem, wysokością dorównując sąsiedniej Wieży Piastowskiej.

Oprócz głównej kopuły bryłę świątyni wzbogacały cztery mniejsze kopułki wieńczące narożne wieżyczki. Wykończenie wnętrza było niezwykle pracochłonne i co najważniejsze – niezwykle kosztowne. Wszystko ze względu na liczne ręcznie wykonywane zdobienia oraz rozmiar samej świątyni. Mieściła ona ponad 600 osób, co jak na koniec XIX wieku robiło wrażenie. 300 miejsc zarezerwowanych było dla kobiet i 300 dla mężczyzn. Oprócz głównej Sali Modlitewnej, znalazło się także miejsce dla mniejszej sali, pomieszczenia zarządu gmin, biblioteki i archiwum.

Uroczyste otwarcie synagogi dla wiernych nastąpiło 22 czerwca 1897 roku. Dzień wcześniej przeniesiono zwoje Tory oraz sprzęt liturgiczny ze Starej Synagogi. Nowy budynek stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów miasta i był wielką dumą mieszkańców - także tych niezwiązanych z gminą. Synagoga szybko stała się obowiązkowym elementem pocztówek i przewodników po mieście. W 25. rocznicę budowy na jednej ze ścian odsłonięto tablicę pamiątkową na cześć Żydów poległych w I Wojnie Światowej.

Pojawia się pytanie, dlaczego dziś nie możemy podziwiać tej wyjątkowej budowli? By móc na nie odpowiedzieć, musimy przenieść się niespełna pół wieku po jej powstaniu – do 9 listopada 1938 roku. To właśnie wtedy rabin Hirschberg odprawił w niej ostatnią modlitwę. Zapewne nie przypuszczał on do czego dojdzie już kilkanaście godzin później...

W środku nocy, już 10 listopada do mieszkania Hirschberga przy dzisiejszej ulicy Oleskiej wdarły się uzbrojone, paramilitarne bojówki nazistowskie. Jej członkowie sterroryzowali rabina oraz jego gospodynie, a następnie przepędzili go w zimną listopadową noc, w samej koszuli nocnej, boso spod domu aż pod Synagogę – tworząc przy tym istny spektakl nienawiści i pogardy do kultury żydowskiej. Na miejscu, przy wejściu do Nowej Synagogi otrzymał on kanister benzyny i rozkaz podpalenia świątyni. Za niewykonanie polecenia groziła mu śmierć! Liczne groźby oraz echo antysemickich haseł roznoszące się po całym Oppeln – głoszonych także przez zwykłych mieszkańców – zmusiło go do tego strasznego czynu.

Na miejsce szybko płonącej, bo wykończonej wewnątrz drewnem synagogi, została wezwana straż pożarna. Nie miała ona jednak gasić płonącej budowli, a jedynie pilnować, by spaliła się do końca, bez zagrożenia dla sąsiednich budynków. W tym samym czasie sam rabin został… oskarżony o podpalenie i aresztowany. W ciągu kilku następnych tygodni najbogatsi mieszkańcy Oppeln o pochodzeniu żydowskim musieli płacić specjalną opłatę, by móc uciec z miasta. Niszczone były ich sklepy, zakłady czy domy. Ci którzy pozostali, w styczniu 1944 roku zostali wywiezieni do obozu koncentracyjnego w Terezinie. W ostatnim transporcie znalazł się m.in. Harry Wolf - żydowski adwokat, który poświęcił życie dla ratowania swoich braci (kliknij tutaj i przeczytać więcej).

Dziś jedyną pozostałością po tej cudownej budowli ze straszną historią jest Dom Kantora (budynek przy przystanku autobusowym). W latach 50. na miejscu świątyni wybudowano przedszkole, a w 1998 roku ustawiono w tym miejscu pamiątkowy głaz. Napis umieszczony na nim w trzech językach – polskim, hebrajskim i niemieckim, głosi:

„Na pastwę ognia twą świątynie wydali.
W tym miejscu stała synagoga,
Spalona przez nazistów,
W czasie kryształowej nocy 9 XI 1938, 
Ludzie tego nie zapomną.”

I ten ostatni wers, powinien zabrzmieć jak motto – „Ludzie tego nie zapomną”. Historia ma to do siebie, że nieustannie i bez skrupułów przypomina ludziom o najbardziej krwawych wydarzeniach. Nie możemy ich zapomnieć. A powinniśmy zrobić wszystko, by nigdy się nie powtórzyły. By nigdy nienawiść nie przysłoniła drugiego człowieka... Nie możemy o tym zapomnieć.

TEKST: Grzegorz Bogdoł
fot.[ze zbiorów Przemysława Nijakowskiego]