O dwóch takich co zostali zapomniani




Jadąc autem z wiecznie zatłoczonej Karolinki, stojąc w uroczym korku na ulicy Wrocławskiej, nie zdajemy sobie sprawy, jak intrygującą „postać” mijamy. Wygląda na takiego, co wiele przeżył, wiele widział, mógłby opowiedzieć wiele ciekawych historii… Jednym słowem, był wyjątkowy. O drugim zaś usłyszymy, przejdziemy obok niego setki razy – a jednak go nie dostrzeżemy. Ci „bohaterowie” kojarzą się przede wszystkim z atmosferą bardziej mroczną i okrytą tajemnicami, dużo większymi niż w innych częściach Opola. W dzisiejszym artykule chcemy przybliżyć Wam dwa, przykryte płaszczem zieleni cmentarze - niestety w dzisiejszych czasach zapomniane przez ludzi, a czy także przez Boga?

Pierwszy z nich leży przy ulicy Wrocławskiej. Został oddany do użytku równo 200 lat temu, czyli w 1813 roku dla ludzi dwóch wyznań: ewangelików i katolików. Mimo tego, Opolanie nie byli zbytnio zadowoleni z tego wydarzenia. Dla nich najgorszą wadą nowego cmentarza była przede wszystkim lokalizacja – ówcześnie uważano tą okolicę za najbardziej obskurną i podejrzaną. Była ona zamieszkiwana przez opolski margines i biedotę. Niektórzy z nich kojarzyli również to miejsce z krwawymi egzekucjami dokonywanymi przez Francuzów. Wtedy liczył około 8 hektarów (dzisiaj o 1,5 hektara mniej), lecz do dziś zachowały się na nim liczne nagrobki osób znanych, jak i tych trochę mniej. Możemy odwiedzić grób śląskiego malarzao Josepha Jackish’a lub proboszcza kościoła pw. Św. Krzyża - ks. Kacpra Wrzodka. Dzisiaj, zdecydowanie najstarszym grobem na cmentarzu (z którego można odczytać daty zgonów) jest grób rodziny Süssenbach, czyli królewskiego nadleśniczego Christiana Jana i jego żony Cathriny Ernestin. Ostatnio największym „odkryciem” było odnalezienie grobu sławnej, wybitnej, przedwojennej pisarki – Elisabeth Grabowskiej.
Do dziś, po lewej stronie nagrobka, zachowała się wyrysowana twarz kobiety, której pojedyncze egzemplarze twórczości można kupić na zagranicznych portalach aukcyjnych po kilkaset euro… Istotnym elementem znajdującym się dzisiaj na cmentarzu z tabliczką „Uwaga! Grozi zawaleniem!” jest neogotycka kaplica. Została ona oddana do użytku wspólnego przez oba wyznania w 1901 roku. Dlaczego jednak zaprzestano chowania zmarłych? W poszukiwaniu odpowiedzi, cofnijmy się do 1930 roku, czyli do czasów listopadowej powodzi, która była powodem podnoszenia się wód gruntowych – można się domyśleć, co w takim przypadku działo się z grobami. Najstarsi mieszkańcy Opola pamiętają również o „nowej” części cmentarza przy Wrocławskiej, na miejscu którego dzisiaj znajdziemy… plac zabaw dla dzieci przy sklepie Biedronka.

Przenieśmy się teraz parę kilometrów dalej. Za Dworzec Główny, za wiadukt na ul. Struga, na skrzyżowanie małych uliczek Św. Jacka i Granicznej. To właśnie tu znajduje się drugi cmentarz zasługujący na przypomnienie. Cmentarz Choleryczny. Swoją nazwę zawdzięcza nie tyle osobowości osób tam spoczywających, lecz głównej przyczynie ich zgonów. Był on uznawany za pomocniczy i nazywany drugą częścią Cmentarza Żydowskiego, gdzie spoczywają obok siebie rabini, kupcy, lekarze, aptekarze, adwokaci i przedsiębiorcy. Cmentarz Choleryczny został oddany do użytku w 1831 roku. Otoczony jest murem, przy którym znajduje się kapliczka św. Jacka. Wśród osób, które tam spoczywają, spotkamy m.in. Wilhelma Thau - właściciela browaru na Breslauerplatz (obecnie plac Piłsudskiego). Ostatni pochówek odbył się około roku 1880. Jest cały przykryty zielenią, więc ledwo co możemy odczytać wykute w skale słowa: „Hier ruht der/die…”. Obowiązuje jednak całkowity zakaz zwiedzania, ponieważ bakterie cholery wytwarzają przetrwalniki, mające zdolność przeżycia do 200 lat.

Każdy z nich intryguje, przeraża, zaciekawia i jednocześnie odstrasza. Każdy z nich posiada niesamowitą historię przykrytą niestety zieloną kołdrą roślin, która jest spowodowana jedynie czasem i niestety zaniedbaniem. Każdy z nich, pomimo wszelkich starań ze strony młodych ludzi organizujących akcję sprzątania cmentarzy (właśnie tak, młodych ludzi - miasto Opole milczy na ten temat), nie ma szansy na cofnięcie czasu i odnowienie zniszczonych pomników. Każdy z nich jest miejscem spoczynku wielu ludzi, których warto wspominać. Każdy z nich jest źródłem głuchej, miłej dla ucha ciszy, połączonej ze śpiewem ptaków przesiadujących na wiecznych, znających historię miejsc, w których rosną, drzewach. Każdy z nich doczekał się zapomnienia ze strony mieszkańców Opola, pomimo tego, że każdy 
z nich ma w sobie coś tajemniczego, a czasami nawet urzekającego…

TEKST: Grzegorz Bogdoł, Justyna Kraus

Więcej historycznych tekstów autorstwa Grzegorz Bogdoła znajdziecie w książce "Dawno temu w Opolu..."