Tramwajem po Opolu!


Pasażerski pojazd drogowy o miejscach siedzących dla więcej niż dziewięciu osób, podłączony do przewodów elektrycznych lub napędzany silnikiem spalinowym oraz poruszający się po szynach - tak brzmi definicja... tramwaju, którą możemy znaleźć w najpopularniejszej internetowej encyklopedii. Historia tych maszyn rozpoczyna się na początku XIX wieku w Wielkiej Brytanii. Pomysł budowy miejskiej linii tramwajowej dociera także do Opola. Jednak ponad sto lat później, pozostaje on nadal tylko w sferze odległych planów i marzeń niektórych politków.

Historia opolskich tramwajów zaczyna się wraz z nadejściem XX wieku. Motorem napędowym do snucia śmiałych wizji było powstanie pierwszej miejskiej elektrowni. Kiedy w grodzie nad Odrą zaświeciły żarówki, pojawiła się także możliwość zasilenia sieci trakcyjnej. Droga do uruchomienia tramwajów, których popularność w ówczesnej Europie rosła z roku na rok, wydawała się prosta i bezproblemowa. Już wtedy zauważono, że ścisła zabudowa miasta może być w przyszłości sporym problemem i przysporzyć wielu kłopotów w sprawnej komunikacji. W 1911 roku pojawiła się oficjalna propozycja budowy pierwszej linii tramwajowej. W niespełna 30 tysięcznym mieście był to pomysł odważny, ale nie zaskakujący. Na podobny krok, w tamtym czasie, decydowało się wiele miast w Niemczech. 

Według znanych nam dzisiaj planów pętla miała znajdować się przed budynkiem Dworca Głównego. Stamtąd torowisko miało prowadzić, aż do Prószkowa! To naprawdę długa trasa. Zaskoczenie może budzić fakt chęci połączenia centrum miasta z tak odległą miejscowością. W owym czasie Prószków było wyjątkowym miejscem na opolskiej mapie. To właśnie tam funkcjonowała jedna z najważniejszych i strategicznych uczelni - Królewski Instytut Pomologiczny. Na uczelnię ściągały rzesze uczniów i naukowców z całej Europy. To właśnie oni do miasta przyjeżdżali koleją, ale w dalszą podróż mogliby wybrać się nowoczesnym tramwajem. Nie bez znaczenia pozostał też fakt, że nowopowstała linia świetnie skomunikowałaby dwa brzegi Odry. Także dziś wiemy jak problematyczny może być przejazd z prawego na lewy brzeg w godzinach szczytu. Co więcej, ówczesny architekt miejski wyznaczył jako cel rozwoju Opola właśnie tereny położone na południe od miasta, w stronę Prószkowa. To tam miały powstawać duże osiedla i zakłady.

Pierwsza opolska linia tramwajowa, która wyruszała spod dworca PKP, dalej miała przebiegać ulicą Krakowską, kolejno przez plac Wolności i Rynek, aż na Most Katedralny. Na drugą stronę Odry miała przechodzić wydzielonym torowiskiem na Moście Piastowskim i dalej ulicą Spychalskiego. Wówczas to właśnie za dzisiejszym Kanałem Ulgi kończyło się Oppeln (sam kanał zaczął powstawać dopiero w latach 30. XX wieku). Następnie linia miała skręcać w stronę Szczepanowic i Wójtowej Wsi, by przez Chrząszczyce i Złotniki dotrzeć do Prószkowa gdzie na Rynku miała być końcowa pętla.

Dlaczego nigdy nie zrealizowano tego śmiałego planu, chociaż prace nad nim były już mocno zaawansowane? Przede wszystkim okazało się, że centrum Opola jest zbyt ciasne na budowę torowisk. Realizacja linii wiązałaby się więc z wyburzeniami w zabytkowym centrum, co nie tylko budziło niepokój wśród mieszkańców, ale przede wszystkim było wyjątkowo kosztowne. Już sama budowa torowisk była sporym obciążeniem dla miasta, dodatkowo prognozy nie dawały szans na zwrot inwestycji. Chociaż tramwaje funkcjonowały w podobnej wielkości miastach, to opolska trasa miała biec głównie przez słabo zabudowane tereny podmiejskie i wiejskie. Istniało więc poważne ryzyko, że koszty utrzymania linii byłyby zbyt duże względem korzyści płynących z nowego środka transportu. Ostatnim, ale za to decydującym powodem zaniechania budowy pierwszej linii tramwajowej w Opolu był wybuch I wojny światowej. Wydarzenie to skutecznie przerwało wszelkie plany inwestycyjne w Oppeln.

Po zakończeniu wojny próbowano powrócić do tematu organizacji komunikacji tramwajowej w Opolu jednak bezskutecznie. Nadszarpnięta wojną gospodarka nie była w stanie sfinansować tak potężnej inwestycji w prowincjonalnym mieście. Co ciekawe temat ten regularnie powraca. Ostatni raz, kilka lat temu, autorzy programu Rozwoju Systemu Komunikacji zaproponowali utworzenie nie jednej, ale aż 4 linii tramwajowych. Pomysł ten szybko został odłożony na półkę, a kandydat na prezydenta miasta forsujący wizję tramwajów nie zdołał osiągnąć satysfakcjonującego wyniku, stając się obiektem żartów i kpin. 

Centrum Opola wypełnione jest pełnymi uroku, ale wąskimi uliczkami, które nie sprzyjają płynnemu ruchowi. We współczesnym świecie budowa nowej sieci tramwajowej to ogromne koszty. Mimo to, w ostatnich latach wiele jest przykładów miast europejskich, które tworzą takie systemy. Nawet w Polsce, czego dobrym przykładem jest Olsztyn. Być może za kilka lat także u nas rozpocznie się budowa pierwszej linii tramwajowej. I to z całkiem długą historią, która już na początku budowy miałaby dobrze ponad sto lat!  

Tekst: Grzegorz Bogdoł, Justyna Kraus