[Nowe Opole] Opole szuka rytmu.

Widok z Wieży Piastowskiej
O tym, że Opole powoli zaczyna rozumieć wagę budowania własnej marki, można usłyszeć od kilku miesięcy. Jakiś czas temu rozpoczęto prace nad uspójnieniem wizerunku miasta, przeprowadzono ankiety i konsultacje, z których jasno wynika, że Opole kojarzy się przede wszystkim z festiwalem polskiej piosenki. Trudno się z tym nie zgodzić. Jednak sztandarowy produkt regionu ostanimi czasy nie otrzymuje najlepszych recenzji i zaczyna kojarzyć się z komercją i telewizyjnym show. To nie miasto żyje festiwalem, to kraj żyje tym, co dzieje się w Opolu i to zaledwie przez kilka dni.

Nie da się zaprzeczyć, że w Opolu wiele się zmienia. Abstrahując od ostatnich wydarzeń związanych z poszerzeniem granic miasta, trzeba przyznać, że wraz z kolejnymi rewitalizacjami miasto nabiera coraz lepszego kształtu-turystów urzekają zielone bulwary przy Młynówce, wyspa Bolko i klimat śródmiejskich uliczek. Możemy narzekać, że 'nic się nie dzieje' a jedyne co czeka na nas po północy to niskiej jakości kebab i frytki, ale nie można też zaprzeczyć, że na przestrzeni lat miasto nabrało rozpędu i chce się zmieniać. Pomimo wielu zmian i inwestycji zachowało urok małego miasta, które daje możliwości i tylko trzeba z nich umiejętnie korzystać.

Czym powinno się więc promować Opole? Ano właśnie tym klimatem. Zasugerowane przez Urząd Miasta hasło „Opole nadaje rytm” może budzić wiele zastrzeżeń. Chcemy być miastem smart, eko i przyjaznym dla mieszkańców. Można się założyć, że większość Opolan zidentyfikuje hasło tylko z rytmem festiwalowym – bo przecież „w Opolu wszystko gra”. A czy — patrząc szerzej — miasto poprzez swoje działania nadaje kierunek innym miastom? Bardzo byśmy chcieli. To chyba jeszcze nie ten etap-dopiero nabiera tempa. Dobrą prognozą niech będzie zaangażowanie Opola w obchody „800-lecia”, których spójna oprawa wizualna jest widoczna na każdym kroku i tylko czekać na szereg atrakcji przygotowanych przez miasto.

Niemniej jednak mocno trzymam kciuki za opracowanie spójnej linii wizerunku Opola, na którą czekam już długo. Nowe logo, strona internetowa i projekty graficzne opracowane według ustalonej koncepcji to ostatni etap, najbardziej uwypuklający dokonane zmiany. Wcześniej włodarzy czeka ogrom pracy i warto podejrzeć jak tę lekcję odrobiły inne miasta w Polsce. Słyszymy pozytywne wiadomości płynące ze Słupska czy Gdańska gdzie urzędnicy we współpracy ze specjalistami od marketingu krok po kroku budują silną markę miasta. To zaowocuje w przyszłości nie tylko dobrymi wspomnieniami, ale także inwestorami. Silne miasto to nie tylko spójne miasto, ale odpowiadająca na potrzeby mieszkańców. Miejmy nadzieję, że za kilkanaście lat „rytm” będzie bardziej widoczny i nie będą zakłócać go incydenty.

Incydenty takie jak sprzed kilku dni, w opozycji do planowania świetlanej przyszłości miasta nadającego rytm i sielskim nastroju „800-lecia” i powiększenia Opola dochodzą nas słuchy o pomyśle postawienia pomnika poległych w katastrofie Smoleńskiej. Docelowo miałby ubarwić miasto przy budynku Urzędu Wojewódzkiego, w otoczeniu Młynówki i Wieży Piastowskiej. O zgrozo, jak można przeczytać w wywiadzie Gazety Wyborczej, pomysłowi przyklaskuje miejski architekt. Zadajmy sobie nadrzędne pytanie: czy koniecznością jest bezmyślne stawianie kolejnych pomników, co więcej-w mieście docelowo z upamiętnieniem tego fragmentu historii niezwiązanym? Może czas powiedzieć wprost, że jest to ślepym podążaniem za linią polityczną, że „wypadałoby upamiętnić”, co gorsza - „należało"?

Postawienie kolejnego pomnika to nie rozłożenie ogródka piwnego, które zostanie rozebrane po zakończonym sezonie. To ingerencja w przestrzeń publiczną, miejsca codziennie odwiedzane przez turystów i oglądane przez mieszkańców. To nawiązanie do otoczenia, przemyślana decyzja by pomnik-świadectwo i upamiętnienie wydarzenia zachował swoje dostojeństwo.

Władza przeminie, pomniki zostaną. Jako symbol. Raczej nie upamiętnienie tragedii, a władzy, która nie potrafi znaleźć własnego zdania. A może rytmu?

TEKST: Marta Wolna