Collegium Maius - serce uniwersytetu


Budynek Collegium Maius każdy ze studentów Uniwersytetu Opolskiego miał zaszczyt odwiedzić na pewno nie raz. Gmach przy placu Kopernika swoją historię posiada równie długą i ciekawą, jak samo Wzgórze Wapienne, na którym jest położony. Zanim jednak Wzgórze Wapienne stało się wapiennym – zanim powstał ogromny kamieniołom w dzisiejszym centrum miasta było to miejsce pełne zieleni.

Tereny dzisiejszego placu Kopernika, Galerii Solaris i okolic zajmowały... hodowle winogron. Wielkie połacie krzaków winogron porastały okoliczne pola. Ich czas skończył się wraz z odkryciem pokładów wapnia. Budowa kamieniołomu zabiła dotychczasową zieleń tego miejsca – terenu położonego najwyższej nad poziomem morza w Opolu. 

Pierwsze wzmianki o budynku znajdującym się w miejscu dzisiejszego Collegium Maius pochodzą z 1254 roku. Mowa w nich o powstaniu drewnianego kościoła – poprzednika dzisiejszego kościoła „Na Górce”. Na początku budynek drewniany z czasem przeistacza się w budowlę murowaną, który zapowiada narodziny współczesnego CM. Historia klasztoru jest równie zawiła co historia zakonu Dominikanów na tych ziemiach. Musieli oni opuszczać miasto wiele razy, a także często do niego powracać. W XIX wieku utworzono w tym miejscu szpital - początkowo Das Sankt Adalbert Hospital, a po II Wojnie Światowej szpital im. Św. Wojciecha. To właśnie z tą funkcją jaką pełnił ten budynek wiążą się popularne legendy o „Maiusie”. Jak chociażby fakt dziwnie zachowującej się windy, której zdarza się wieczorami – jak mówią sami pracownicy CM – bez powodu jeździć między piętrami. W tej właśnie windzie panuje dziwna atmosfera, a odczuwalna temperatura zawsze (!) jest o parę stopni niższa niż na uniwersyteckich korytarzach. Osobom o słabszych nerwach nie polecamy także wizyt na poziomie -1. Jak w każdym szpitalu znajdowały się tam pomieszczenia dla osób, których medycyna nie zdołała utrzymać w świecie żywych. Możemy nią zjechać do podziemi, gdzie zamiast ówczesnej trupiarni znajdziemy… automaty z kawą i przekąskami. Mroczna atmosfera, bogata historia i aromatyczna, pobudzająca kawa w tekturowym kubku za jedyne 2 zł? To dopiero interes! I nikt tak naprawdę nie wie, czy te opowieści są prawdziwe czy powstały specjalnie, by zniechęcić leniwych studentów do jeżdżenia nią dół – góra - dół i zmusić ich do używania schodów. 

Przejdźmy (lub prościej, pojedźmy) na górę. Będąc współcześnie w okazałej Auli Błękitnej na III piętrze CM możemy zauważyć pozostałości szybu windowego – który dawniej mieścił się w charakterystycznej wieżyczce przy frontowej ścianie. Co ciekawe, takie rozwiązanie wymuszało umieszczenie wejścia do windy poza budynkiem szpitala. Sama wspomniana Aula Błękitna jest efektem dobudowy III piętra w trakcie przebudowy na budynek uczelni. Siedząc na zewnątrz w mini-parku obok pomnika zamyślonej Agnieszki Osieckiej zamiast na nudnym wykładzie, możemy zauważyć malutki budynek Collegium Minus, który pełnił początkowo funkcję sierocińca, a następnie szpitala dziecięcego – ale upiorne legendy z nim związane, to już temat na kolejny artykuł. 

Jednak… co ma wspólnego dzisiejsze Collegium Maius ze starym szpitalem oprócz tych samych murów budynku reprezentującego się wspaniale i okazale w błysku wieczorowych latarni…? Dla każdego studenta ciężki egzamin to prawdziwa „iście szpitalna” męczarnia! ;) 

Tekst: Grzegorz Bogdoł, Justyna Kraus