Pokonać falę


Chociaż mijają kolejne lata, w Opolu wciąż widać ślady tej tragedii. Ciemne linie na budynkach, niczym blizny pokazują ogrom tragedii. Czasem trudno sobie wyobrazić jak trudne były tamte dni. Jak wiele łez przelano. Blizny w Opolu pozostały nie tylko na budynkach, te prędzej czy później znikną po warstwą nowego tynku czy farby. Blizny w pamięci opolan pozostaną na zawsze.

Dzień 10 lipca 1997 roku mieszkańcy miasta zapamiętają na długo. W ten wakacyjny czas, słońce świeciło swoim blaskiem i ogrzewało beztrosko ciała nielicznych mieszkańców miasta jedzących lody. W tym samym czasie, po drugiej stronie rzeki, ludzie przeżywali jeden z największych koszmarów swojego życia. Woda zabierała i niszczyła wszystko. Najczęściej jedynym ocalałym majątkiem były… ubrania, które ludzie mieli na sobie. Ucieczką dla mieszkańców bloków były dachy, na których czekali oni na ratunek helikopterem oraz zapasy wody, jedzenia czy papierosów.

Jako pierwszą, fala zaatakowała dzielnicę Metalchem, potem Bolko i Pasiekę. To właśnie tam, zalane zostały jedne z najważniejszych instytucji w mieście, takie, jak: lodowisko Toropol, Państwowa Szkoła Muzyczna, Konsulat Republiki Federalnej Niemiec, rozgłośnia Radia Opole, redakcja Nowej Trybuny Opolskiej, Amfiteatr, Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Instytut Śląski. Nie sposób też zapomnieć o zoo, z którego ocalono kilka gatunków zwierząt. Inne, jak na przykład hipopotamy, które potrafią przecież pływać, utonęły (lub zatruły się) z powodu zanieczyszczeń znajdujących się w wodzie. Woda zbliżała się do zabytkowej Starówki. Zagrożone były najważniejsze opolskie zabytki i zbiory muzeów. Czy zdecydowano się na wysadzenie wałów by chronić starą część Opola? Do dziś sprawa ta wzbudza wiele emocji, chociaż nie została oficjalnie potwierdzona (mimo to można znaleźć domniemanych świadków tego wydarzenia).

Po paru godzinach od przejścia fali powodziowej, w centrum miasta, zorganizowano doraźny punkt pomocy, z którego korzystali wszyscy, nawet Ci, którzy z powodzią nie mieli nic wspólnego… Ewakuowanych mieszkańców Zaodrza przewożono na stadion lekkoatletyczny przy ul.Sosnkowskiego. Mogły tam lądować helikoptery z osobami, które potrzebowały pomocy medycznej. 

Z tymi tragicznymi wydarzeniami związana jest także legenda oraz postać Damy Pasiecznej. Legenda głosi, że to ona uchroniła życie wielu Opolan w trakcie Powodzi tysiąclecia. Posiadała niezwykły dar: rozumiała ptasią mowę! Pewnego dnia usłyszała, gdy ptaki przekazywały sobie wiadomość o potwornych ulewach i fali zmierzającej w stronę Opola. Dama Pasieczna znalazła sposób na uchronienie mieszkańców miasta. Zebrała opolan w najwyższym punkcie miasta, gdzie mieli przeczekać tragedię. Dama dopilnowała, by w niższych partiach Opola nie pozostał ani jeden człowiek i ani jedno zwierzę. W nocy woda wdarła się do miasta. Mieszkańcy Opola byli zaskoczeni tą sytuacją, a jednocześnie niesamowicie wdzięczni swojej wybawczyni. Chcieli oni podziękować Damie jednak słuch po niej zaginął… Niektórzy mówili, że porwała ją niemiłosierna woda, inni, że uciekła z miasta.

Na pamiątkę tego wydarzenia, ksiądz Stefan Baldy postanowił docenić wysiłek Damy Pasiecznej (a tak naprawdę solidarność opolan w trakcie trwania powodzi) i stworzył pomnik, który stoi do dziś w ogródku, przy budynku Radia Opole, na wyspie Pasiece. Dama stoi sobie sama, subtelnie z parasolką i zamyśloną miną. Warto wspomnieć, że podczas powodzi Dama Pasieczna, stojąca w tym miejscu, byłaby całkowicie pod wodą. Płynąca tędy wezbrana Odra miała bowiem 2,5 metra głębokości...

TEKST: Grzegorz Bogdoł
fot.[Jerzy Stemplewski/ze zbiorów Tomasza Musiała]