"Spieprzyli wszystko, co można było spieprzyć"


Jeden z największych gmachów w Polsce, ogromny budżet, największe nazwiska… To niestety już tylko historia. Właśnie trwa największy remont opolskiego Teatru Dramatycznego im. Jana Kochanowskiego w jego historii! I to właśnie przy tej okazji przypominamy, jak to wszystko się zaczęło.

O budowie siedziby teatru z prawdziwego zdarzenia mówiło się w Opolu już przed wojną. Wybrano nawet projekt i lokalizację. Klasycystyczny gmach miał stanąć... przy dzisiejszym Placu Teatralnym. Dokładnie w miejscu, w którym dziś działa teatr dramatyczny. Rozpoczęto budowę, jednak na etapie fundamentów została ona przerwana, ze względu na zbliżający się front.

Opolski teatr swoją działalność wznowił zaraz po wojnie. Na początku swoje cztery kąty znalazł w starej sali koncertowej hotelu Form. Pozostałą część hotelowych zabudowań rozebrano na cegły do odbudowy powojennych zniszczeń, głównie Warszawy. Budynek dawnej sali koncertowej był coraz ciaśniejszy, dlatego postanowiono wybudować nowy, zdecydowanie okazalszy gmach. Miejsce wybrano nieprzypadkowo. Nowy budynek teatru powstał na starych fundamentach rozpoczętej jeszcze przed wojną, przez niemieckie władze, budowy. Nowy gmach zaprojektowany został przez Juliana Duchowicza i Zygmunta Majerskiego. Po kilku latach ciężkiej – jak to w PRLu bywało – budowy wreszcie nastąpiło uroczyste otwarcie. 23 stycznia 1975 roku otwarto w Opolu trzeci pod względem wielkości teatr dramatyczny w Polsce. Gmach był nie tylko ogromy, ale także niezwykle nowoczesny. Na trzech widowniach mogło zasiąść około 900 widzów – najwięcej na Dużej Scenie, której powierzchnia wynosiła 300 m2. Ale to nie wszystko! Scena ta wyposażona jest w 17-metrową głębię, z dużym kanałem orkiestrowym, zapadniami i najważniejszą - 98-tonową obrotówką służącą do niczego innego, jak przemieszczania sceny. Niestety, jak stwierdził w trakcie otwarcia ówczesny dyrektor, budowlańcy „spieprzyli wszystko, co tylko dało się spieprzyć”, i dzięki fatalnej jakości wykonania jednoczesna gra na dwóch scenach była niemożliwa. Jak się później okazało, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Na organizację dwóch przedstawień jednocześnie teatr i tak nie miał środków. Zresztą, przewyższały one zdecydowanie zapotrzebowanie na taką formę rozrywki w regionie.

Wszystkie instytucje kulturalne w owym czasie nie mogły narzekać na brak funduszy. Dzięki dużym nakładom finansowym – Teatr im. Jana Kochanowskiego posiadał największy budżet w kraju (o 1/3 większy od budżetu Teatru Narodowego w Warszawie). Pozwalało to wystawiać sztuki z wielką pompą. Wszyscy ówcześni mieszkańcy Opola marzyli by obejrzeć, jedno z najbardziej spektakularnych  przedstawień tamtych czasów - „Sny Sindbada Żeglarza”. Przygotowano do niej aż 7 oddzielnych scenografii! Rzecz nie do wyobrażenia dla współczesnego teatru. 

Ostatnim rozpoznawalnym elementem opolskiego teatru były nazwiska. Po raz pierwszy do Opola udało się ściągnąć największe postaci teatru polskiego. Reżyserował tu m.in. Krzysztof Zanussi i Jerzy Goliński. Oprócz reżyserów dla teatru tworzyli też wielcy kompozytorzy. 

Dzięki staraniom władzy, w ciągu jednego sezonu na widowni zasiadało ponad 100 tysięcy widzów! A jaka w tym zasługa ówczesnej władzy? Otóż na przedstawienia, widzów dowożono specjalnymi, darmowymi autokarami, których teatr posiadał 11. To wszystko skończyło się wraz z przełomem w polskiej polityce. Dziś opolska scena jest jedną z wielu w kraju. Trwający właśnie remont określany jest, jako największy w ponad 40 letniej historii opolskiej sceny. W trakcie prac betonową fosę zastąpią zielone tarasy. Zieleń pojawi się także na elewacji. We wnętrzu powstanie miejsce dla Centrum Edukacji Kulturalnej. Remontu doczeka się także Mała Scena. Z pewnością nowa odsłona teatru będzie pięknym uzupełnieniem wyremontowanego niedawno Placu Jana Pawła II.

TEKST: Grzegorz Bogdoł
FOTO: Stefan Arczyński, Tadeusz Kwiek/"Śląsk Opolski" (1980)