Zapomniani czy nieznani mieszkańcy Opola?

Od blisko trzech lat jako Opole z Sercem staramy się przybliżać Wam drodzy czytelnicy historię Opola. Tą dobrze znaną, ale także tą, o której już niewiele osób pamięta. Przypominamy także postacie, które mieszkały w naszym mieście, które tutaj działały i bez których Opole nie miałoby dzisiaj tak cudownej historii. Tym razem postanowiliśmy, wszystkim radnym (ze szczególnym uwzględnieniem "spadochroniarzy", którzy z Opolem nie mają wiele wspólnego) przypomnieć kilka nazwisk (i krótkich biografii) ludzi, którzy związani z naszym miastem są zapomniani, a z pewnością przyczynili się dla naszego miasta bardziej niż niejeden polityk:

1. Ponieważ panie mają pierwszeństwo zaczniemy od Elisabeth Grabowski. Śląska pisarka nazywana „ciocią od górnośląskich bajek". Autorka wielu bajek i opowiadań (17 książek), dzięki którym do dziś zachował się obraz XIX i XX wiecznego Śląska. Pisała także liczne artykuły do gazet ukazujących się na terenie Górnego Śląska. Do Opola przeprowadziła się w 1915 roku i zamieszkała w kamienicy przy ul. Reymonta, jednak bardzo dużo podróżowała po całym Śląsku. W jej książkach odnajdziemy wiele nieistniejących już przejawów folkloru, specyficznych zwyczajów, obrzędów czy opisów codziennego życia. E. Grabowski została pochowana w Opolu. Jej grób znajduje się na cmentarzu komunalnym przy ul.Wrocławskiej.

2. Dużo by pisać o rodzinie Friedlanderów, którzy zamieszkali w Oppeln pod koniec XVIII wieku. Był to najbogatszy ród jaki zamieszkiwał w tamtym czasie w mieście. Właściciele browaru Zamkowego, a także uczestnicy życia publicznego miasta. Marcus Friedlaender (założyciel browaru) był aktywnym członkiem gminy żydowskiej. Zasiadał także w zarządzie Towarzystwa Opieki nad Biednymi. Jego żona - Julia - prowadziła fundację pomagającą mieszkańcom Opola za co została odznaczona orderem Luizy I klasy. Z okazji swoich złotych godów małżeństwo przekazało także do kasy miejskiej zapomogę, z której co roku miały być wypłacane zapomogi. Ich syn - Siegfried był przewodniczącym gminy żydowskiej, kuratorem miejskiej kasy oszczędnościowej, a także miejskim radnym. W 1875 roku został wybrany na przewodniczącego rady miejskiej - był to jedyny Żyd w historii Opola pełniący tak ważne stanowisko. Jego syn - Max - pełnił funkcję przewodniczącego opolskiego oddziału stowarzyszenia górnośląskich browarników oraz związku kupieckiego. Kontynuował także działalność charytatywną rodziny. Wspierał głównie szkoły i tak szkole gospodarstwa domowego i rzemiosł przekazał 500 marek. Założył także fundację swego imienia, która miała za zadanie wspierać stypendiami najbiedniejszych uczniów tej szkoły. Jego żona - Betty - była przewodniczącą żydowskiego związku kobiet w Opolu oraz zasiadała w kuratorium szkoły handlowej. Rodzina wyjechała z Oppeln dopiero po "nocy kryształowej" w 1938 roku.

3. Tej postaci opolskiej historii nie trzeba chyba wielu przypominać. Leo Baeck od 1897 roku pełnił stanowisko rabina przy nowej synagodze w Opolu. Mieszkając w naszym mieście Baeck prowadził działalność naukową, opublikował tu m.in. pracę pt. "Istota Judaizmu". Był założycielem fundacji Reichsvertretung der Deutschen Juden, która broniła żydowską ludność w Niemczech przed prześladowaniami ze strony nazistów. Za swoją działalność został złapany i osadzony w obozie koncentracyjnym w Terezinie. Mimo możliwości ucieczki z obozu rabin odrzucał takie propozycje i pozostał tam, aż do jego wyzwolenia. Po wojnie swoje miejsce odnalazł w Londynie. Od 1954 roku na świecie działa Instytut Leo Baecka.

4. Kolejną postacią, której historię (krótko) przybliżymy to Emin Pasza - podróżnik i polityk. Jego rodzina mieszkała dawniej w domu, który przylegał do kościoła minorytów. Studiował medycynę na uniwersytecie we Wrocławiu i Berlinie. Jego przygoda z podróżami zaczęła się w 1865 roku kiedy został lekarzem armii tureckiej. Po pięciu latach i przejściu na islam został tureckim gubernatorem w Albanii. Pełnił także funkcję gubernatora w egipskiej prowincji Ekwatoria. Prowadził wówczas także liczne badania naukowe skupiając się na botanice i ornitologii. Swoje odkrycia przesyłał dalej do badań naukowcom w Europie. W trakcie jednej z wypraw w 1892 roku został zamordowany przez arabskiego handlarza niewolnikami ze względu na jego działalność polityczną mającą doprowadzić do powstrzymania handlu ludźmi w Afryce.

5. Felix von Dobschütz - proboszcz kościoła protestanckiego w Opolu, a od 1914 roku pełnił także funkcję kapelana wojskowego w opolskim garnizonie przy dzisiejszej ulicy Ozimskiej. Wśród mieszkańców znany był z płomiennych kazań, a we wspomnieniach zapisał się jako osoba obdarzona wyjątkowym darem oratorskim. Nic więc dziwnego, że przewodził licznym grupom. Założył w Opolu klub „Protestanccy mężczyźni pracujący”, którego przez lata był prezesem. Działał także w nowo powstałym „Stowarzyszeniu Młodych Kobiet”. Celem tego stowarzyszenia była edukacja kobiet i młodzieży, zarówno ta dotycząca historii jak i religijna. Równocześnie w mieście działały podobne kluby prowadzone przez duchownych katolickich. Na początku lat 20. XX wieku został mianowany na stanowisko sekretarza Fundacji Gustav-Adolf. Była to organizacja założona w Lipsku w 1832 roku. Zajmowała się ona pomocą mniejszościom religijnym na całym świecie. Pomoc organizowana była w ramach działań kościołów protestanckich w całych Niemczech. Dzięki zbieranym funduszom remontowano i budowano nowe kościoły, a także miejsca wspólne dla różnych religii, które miały łączyć społeczności. W ówczesnym Oppeln głównym kościołem ewangelickim był dzisiejszy kościół franciszkanów. W trakcie działalności proboszcza von Dobschütza świątynia ta przeszła remont, a także postanowiono wybudować nowy kościół we wsi Grotowice – dziś integralna część Opola.
 Na zasłużonej emeryturze Felix von Dobschütz postanowił opuścić Opole i  przeniósł się do Jeleniej Góry. Tam też zmarł w wieku 68 lat. Opolanie pożegnali swojego proboszcza wyjątkowym gestem. Na wiadomość o jego śmierci zadzwoniły dzwony wszystkich kościołów w mieście.  Pochowany został 9 stycznia 1936 roku na cmentarzu w Legnicy razem ze swoimi rodzicami. Pogrzeb zebrał tłumy mieszkańców rodzinnej miejscowości, a także wiele ważnych osobowości, również z Oppeln. Na pogrzeb proboszcza von Dobschütza zjechali się przedstawiciele ewangelickich klubów i stowarzyszeń z całych Niemiec. Po pogrzebie w kościele parafialnym w Opolu została wmurowana na pamiątkę tablica z herbem rodowym Dobschützów oraz cytatem z Biblii.

To tylko pięć, dosłownie pięć przykładów osób, które zapomniane czekają, aż władze Opola sobie o nich przypomną. Można by tak z pewnością wymieniać dalej Theodor Kałuza, Max Glauer, Hans Hirschberg, rodzina Pringsheimów, Giselów, Thomas Myrtek... Moglibyśmy wymieniać dalej, jest jednak jeden problem. By znać tych ludzi trzeba posiadać wiedzę na temat miasta, a tego we współczesnym świecie ciężko wymagać, także od ludzi, którzy o losach miasta decydują...

TEKST: Grzegorz Bogdoł