Wędrująca opolska Junona

Junona Opole
Jest takie miejsce w sercu parku nad Odrą, które zastygło w oczekiwaniu. Nagi cokół każdego dnia przypomina — "czekam na twój powrót". Być może co jakiś czas przykuje uwagę przechodnia, a być może ktoś czasem wspomni tę historię. Nie zmieni to jednak oczekiwania. Oczekiwania, kiedy do domu wróci… wędrująca Junona.

Każde szanujące się przedsiębiorstwo pragnęło wziąć udział w Wystawie wiatowej odbywającej się po raz drugi w Paryżu w 1867 roku. Opole jako małe miasto na prowincji postanowiło pokazać to, z czego w Europie słynęło. Na wystawie stolicę rejencji reprezentował oczywiście… cement!

Nie był to jednak byle jaki cement. Przede wszystkim pochodził z cementowni Grundmanna, a więc tej, od której wszystko się zaczęło. Nie był to też zwyczajny cement, ponieważ jego zalety postanowiono zaprezentować w formie rzeźby. W ten sposób do stolicy Francji wysłane zostało popiersie Junony. Wierna kopia rzeźby z rzymskiego pałacu Villa Ludovisi. Opolska Junona miała pokazać cement i beton jako surowce równe, a może nawet przewyższające jakością marmur.
Reprezentantka Opola poradziła sobie całkiem dobrze. Otrzymała wyróżnienie w swojej kategorii. Co więcej, o Junonie po prostu się mówiło. Dla wielu odwiedzających Światową Wystawę była obowiązkowym punktem zwiedzania.

Najciekawsza część tej historii zaczyna się jednak dopiero po powrocie rzeźby do Opola. Rodzina Grundmannów przekazuje ją miastu, z życzeniem by stanęła przed gmachem rejencji — na dzisiejszym Placu Wolności. Tak się nigdy nie stanie, jednak Junona otrzyma inne zacne miejsce — Lasek Akacjowy. Zapewne niewiele osób wie, że tak nazywano skwer znajdujący się naprzeciwko wejścia do… poczty głównej. Dziś w tym miejscu znajduje się stacja rowerów miejskich, jednak pomnik zniknął stąd znacznie wcześniej.

Dokładnie w 1903 roku. Zastąpiony został pomnikiem kanclerza Bismarcka, a cementowa rzeźba stanęła na uboczu, przy jednej z alejek w parku zamkowym. Nie wyróżniała się tam zbytnio, jednak miała być zachętą dla mieszkańców miasta do odwiedzenia tego, jeszcze niedawno prywatnego, parku. Nie postała tam jednak Junona zbyt długo. Wraz z rozbiórką zamku została po raz kolejny przeniesiona. Tym razem do tzw. Lasku. To ówczesna nazwa dzisiejszego Parku Nadodrzańskiego. Tam pomnik stanie pomiędzy alejkami, w cieniu rozłożystych drzew i specjalnie dobranych krzewów. I tu doczeka Junona wojny i stąd wyruszy w swoją ostatnią podróż…

Pomnik zaginął bezpowrotnie po wkroczeniu do Opola Armii Czerwonej i nowych mieszkańców. Podzielił losy innych monumentów, które zostały zniszczone, zakopane lub skradzione. Co dokładnie stało się z Opolską Junoną? Tego nie wiadomo. Być może znów zmieniła swoje miejsce? Jedno jest pewne. Po rzeźbie pozostał pusty postument. To znak i nadzieja, że kiedyś odnajdzie się jego zwieńczenie bowiem kiedy pomniki niszczono, robiono to doszczętnie, do ziemi, nie pozostawiając nic...

TEKST: Grzegorz Bogdoł
fot.["100 pocztówek Opola z lat 1897-1938]