Pod kafelkami: sklep - legenda

Pamiętam jeszcze z czasów studenckich, jak pewien sklep przy ul.Krakowskiej ratował nie jedną imprezę w godzinach nocnych, kiedy zabrakło tego i owego. Zawsze otwarty, w centrum miasta, a do zakupionego trunku uprzejma pani sprzedawczyni chciała dorzucić kubeczki jednorazowe, by nie pić „z gwinta”. Ale czy znacie historię tej niepozornej, lecz uroczej kamienicy?

Budynek mieści się na rogu dzisiejszej ulicy Zwierzynieckiej i Krakowskiej. Sama kamienica pochodzi prawdopodobnie z XIX wieku, sugerować to mogą wąskie okna i stalowe zdobienia, które dostrzeżemy na historycznych fotografiach. Na starych mapach Opola widnieje w tym miejscu siedziba kowala Kopeckiego. W latach 30. XX wieku przeprowadzono renowację kamienicy, nadając jej modernistycznego wyglądu, w tym nową charakterystyczną elewację z kafelkami (stąd nazwa „dom pod kafelkami”), a na dachu umieszczających sporych rozmiarów literę W.

Gdybyśmy cofnęli się do Opola z lat 30., w sklepie ugościłby nas sam właściciel kamienicy, pan Fritz Wotzka (stąd litera W!), mistrz rzeźnictwa, który prowadził sklep mięsno-wędliniarski z wyrobami najlepszej jakości. Wśród mieszkańców Oppeln dało się usłyszeć, że na zakupy „chodziło się do Wotzki”. Wszystko zmienił rok 1939. Wybuchła wojna, na front wysłany został także właściciel sklepu — pan Wotzka… Niestety, nigdy już do domu i swojego sklepu nie wrócił. Przez cały okres wojny, do 1945 roku, sklep prowadzony był przez jego żonę.

Z naszych poprzednich artykułów wiecie (link tutaj i tutaj), że sporą część okolicznych budynków spalono podczas wojny. Kamienica z literą W była jedynym obiektem w okolicy, który został nienaruszony. Po 1945 roku, do nietkniętej przez ogień kamienicy przybyła pewna niezwykle przedsiębiorcza pani z Warszawy. Sklep mięsny znów tętnił życiem. Warszawianka, określana później przez Opolan mianem „królowej smalcu” sprzedawała mięso ubitych własnoręcznie świń. Niebawem, sklep został uspołeczniony, a „królowa” wróciła do Warszawy. Mimo to, mieszkańcy Opola, czy to z przyzwyczajenia, czy z szacunku do pierwotnego właściciela, nadal udawali się na zakupy „do Wotzki”.

Sklep, wyróżniający się dzisiaj czerwoną markizą i dużym, również czerwonym napisem „wędliny” stał się kultowym miejscem na mapie Opola. I chociaż 30 września 2018 roku sklep zakończył swoją działalność, to na zawsze stał się historią Opola i znalazł swoje miejsce we wspomnieniach kolejnych pokoleń opolskich studentów. O historię należy dbać zawsze.

TEKST: Justyna Kraus
FOT.[polska-org.pl]