Spacer po Opolu: "Boże Narodzenie w przedwojennym Opolu"
15 listopada 2018 roku mieliśmy ogromną przyjemność prowadzić ostatni w tym roku "Spacer po Opolu" organizowany przez Urząd Miasta Opole. Jako Opole z Sercem po raz drugi dołączyliśmy do grona znawców Opola, którym przypadł zaszczyt podzielenia się swoją wiedzą z mieszkańcami miasta. Dziękujemy wszystkim, którzy do nas dołączyli, a dla tych, którzy niestety nie mogli być dzisiaj z nami przygotowaliśmy małe streszczenie spaceru "Okres Bożego Narodzenia w przedwojennym Opolu". Do zobaczenia podczas kolejnych spacerów po historii Opola!
Rynek, czyli dawny targ miejski
Na opolskim Rynku przez lata organizowany był największy targ miejski. To tutaj kwitło handlowe życie miasta. Jego kres położyła decyzja włodarzy miasta, która zakazywała dalszego organizowania dnia targowego na Rynku. Od tej pory miał to być plac niezwykle reprezentacyjny, a do takiego, zdaniem urzędników Oppeln, nie pasował gwar targowiska.
Mała ulica Krakowska - zapraszamy na zakupy
- ul.Krakowska 1 – sklep Carla Lichhorna
To tutaj mieszkańcy Oppeln raczyli się sprowadzanymi zza granicy cygarami, tytoniem oraz ręcznie skręcanymi papierosami. Co ciekawe, palić tytoń mogli tylko mężczyźni. Kobiety które paliły, były w publicznej opinii zepsute, wyzwolone erotycznie i niemoralne. Palenie tytoniu czy cygar nie należało jednak do najtańszych przyjemności, średnia wypłata w przeliczeniu z fenigów na obecną walutę wynosiła 160 złotych, a papierosy kosztowały 15 złotych.
- Pod Arkadami – sklep obuwniczy Salamander
Miejsce to było jednym z 26 punktów sieciówki z butami, która istnieje do dziś. Firma narodziła się z pomysłu 23 letniego Jakoba Sigle. Buty produkowane były w fabryce w Kornwestheim na terenie południowych Niemiec. Mieszkańców Oppeln do zakupów zachęcał slogan firmy: Salamander uczy chodzenia. Zakładając, że średnia pensja wynosiła 160 złotych, buty były dość sporym wydatkiem, po przeliczeniu kosztowały od 8 – nawet 20 złotych.
Pewny żart, znaleziony w jednej z opolskich przedwojennych gazet:
—Twoje buty skrzypią, na pewno jeszcze niezapłacone.
— Głupi przesąd, w takim razie powinienem na całym ciele skrzypieć.
To tutaj mieszkańcy Oppeln raczyli się sprowadzanymi zza granicy cygarami, tytoniem oraz ręcznie skręcanymi papierosami. Co ciekawe, palić tytoń mogli tylko mężczyźni. Kobiety które paliły, były w publicznej opinii zepsute, wyzwolone erotycznie i niemoralne. Palenie tytoniu czy cygar nie należało jednak do najtańszych przyjemności, średnia wypłata w przeliczeniu z fenigów na obecną walutę wynosiła 160 złotych, a papierosy kosztowały 15 złotych.
- Pod Arkadami – sklep obuwniczy Salamander
Miejsce to było jednym z 26 punktów sieciówki z butami, która istnieje do dziś. Firma narodziła się z pomysłu 23 letniego Jakoba Sigle. Buty produkowane były w fabryce w Kornwestheim na terenie południowych Niemiec. Mieszkańców Oppeln do zakupów zachęcał slogan firmy: Salamander uczy chodzenia. Zakładając, że średnia pensja wynosiła 160 złotych, buty były dość sporym wydatkiem, po przeliczeniu kosztowały od 8 – nawet 20 złotych.
Pewny żart, znaleziony w jednej z opolskich przedwojennych gazet:
—Twoje buty skrzypią, na pewno jeszcze niezapłacone.
— Głupi przesąd, w takim razie powinienem na całym ciele skrzypieć.
ul. Krakowska 2 – narożny sklep Oscara Abera.
Sklep z damską konfekcją. Właściciel Oscar Aber regularnie reklamował swój sklep w lokalnych gazetach, organizował liczne wyprzedaże, zachęcając tym samym mieszkanki Oppeln do zakupów. Ubrania nie były tanie, aby kupić sukienkę z bawełny, należało wydać około 20 złotych. Obok znajdował się sklep Juliusa Sgodzei, mistrza koszykarstwa, producenta i właściciela sklepu z wózkami dla dzieci, zabawkami, meblami ratanowymi i metalowymi i meblami ogrodowymi.
ul.Krakowska 4 – wyszynk należący do Opolskiego Browaru Akcyjnego
Miejsce, w którym sprzedawano napoje alkoholowe, które należało spożyć na miejscu. Napoje te, głównie piwo pochodziło od Opolskiego Browaru Akcyjnego. Opolanie lubili się napić. Co ciekawe, kobiety nie były mile widziane w takich miejscach. Popularnym trunkiem był „sznaps” – mówiąc dzisiejszym językiem popularny shot, kieliszek wódki. Więcej o tym co i z jakim skutkiem pili opolanie w naszym artykule:
Sklep z damską konfekcją. Właściciel Oscar Aber regularnie reklamował swój sklep w lokalnych gazetach, organizował liczne wyprzedaże, zachęcając tym samym mieszkanki Oppeln do zakupów. Ubrania nie były tanie, aby kupić sukienkę z bawełny, należało wydać około 20 złotych. Obok znajdował się sklep Juliusa Sgodzei, mistrza koszykarstwa, producenta i właściciela sklepu z wózkami dla dzieci, zabawkami, meblami ratanowymi i metalowymi i meblami ogrodowymi.
ul.Krakowska 4 – wyszynk należący do Opolskiego Browaru Akcyjnego
Miejsce, w którym sprzedawano napoje alkoholowe, które należało spożyć na miejscu. Napoje te, głównie piwo pochodziło od Opolskiego Browaru Akcyjnego. Opolanie lubili się napić. Co ciekawe, kobiety nie były mile widziane w takich miejscach. Popularnym trunkiem był „sznaps” – mówiąc dzisiejszym językiem popularny shot, kieliszek wódki. Więcej o tym co i z jakim skutkiem pili opolanie w naszym artykule:
ul.Krakowska 10 – księgarnia Hermanna Muschnera.
W sklepie dostępne były podręczniki, książki, a także przybory do malowania. Pan Muschner handlował także artykułami muzycznymi. Oprócz tego, można było tutaj kupić rozmaite prezenty, atlasy, podręczniki szkolne, pomoce naukowe, mapy, globusy, różne gry, pruskie stemple pocztowe.
W sklepie dostępne były podręczniki, książki, a także przybory do malowania. Pan Muschner handlował także artykułami muzycznymi. Oprócz tego, można było tutaj kupić rozmaite prezenty, atlasy, podręczniki szkolne, pomoce naukowe, mapy, globusy, różne gry, pruskie stemple pocztowe.
ul. Krakowska 11 – sklep braci Hartwig
Najstarszy sklep nożowniczy na Górnym Śląśku. Działał od 1804 roku (nadal działał w 1930 roku) i był prowadzony z pokolenia na pokolenie.
ul.Krakowska 12-14
Najstarszy sklep nożowniczy na Górnym Śląśku. Działał od 1804 roku (nadal działał w 1930 roku) i był prowadzony z pokolenia na pokolenie.
ul.Krakowska 12-14
W głównej części siedziba redakcji Oppelner Zeitung, najstarszej opolskiej gazety. Dziennik ukazywał się w latach 1864-1935. Średni nakład wahał się pomiędzy 4,5-5 tys. egzemplarzy. W parterze funkcjonował sklep braci Friedrich, którzy handlowali cygarami oraz akcesoriami cygarowymi. Na piętrze funkcjonował „Duży dom wina”, w którym można było kupić piwa, koniak czy rum.
Plac Wolności to plac powstały po wyburzeniu murów miejskich, bramy i barbakanu. Dzięki staraniom władz miasta utworzono w tym miejscu, drugi po Rynku, reprezentacyjny plac miejski. Na randze zyskał on dzięki zlokalizowaniu tu gmachu Rejencji. W połowie lat 20. XX wieku naprzeciwko gmachu powstają dwa nowoczesne domy towarowe - Franza Justa oraz Bata. Dom Towarowy Bata należał do czeskiej firmy obuwniczej. Drugi, większy Dom Towarowy Franza Justa oferował wszystko niezbędne w domu. W asortymencie dostępnym w sklepie można było znaleźć ubrania, artykuły gospodarstwa domowego, wyposażenie domu, materiały, a w okresie świątecznym także dekoracje bożonarodzeniowe. W grudniu na Placu Wolności organizowano jarmark, w trakcie którego można było zakupić choinki, dekoracje, a także wspomóc ubogich w trakcie zbiórek.
ul. Krakowska 33 – kawiarnia Paula Gebela
Bardzo popularna i lubiana kawiarnio-cukiernia. Ten uroczy lokal zajmował parter i pierwsze piętro niewielkiej kamienicy przy ul.Krakowskiej. Zaglądając do cennika i przeliczając na obecne złotówki, moglibyśmy kupić białą kawę za ok. 1,50zł, czarną za złotówkę, gorącą czekoladę za około 2 złote czy ciastka od 30 -50 groszy za sztukę.
ul.Krakowska 22 – kawiarnia Residenz
Historię Cafe Residenz znajdziesz w artykule:
Miejsce gdzie w przedświątecznych przygotowaniach opolanie mogli zaopatrzyć się w pyszne torty, lody, kremy, sękacze, wina i kawę. Specjalnością kawiarni był tort kawowy. Dodatkowo cukiernia posiadała zawsze wielki wybór konfitur i bombonierek.
Starsi Opolanie zapewne pamiętają popularnego „Albatrosa” przy ul.Piastowskiej. Dokładnie w tym samym miejscu, przed wojną istniał lokal "Etablissement Zum Eiskeller" (Lodowa Piwnica)Wilhelma Laske. Przy stolikach zasiadali opolanie, którzy oprócz delektowania się trunkami mogli podziwiać Nową Synagogę oraz Wieżę Piastowską. Okres przed świętami Bożego Narodzenia obfitował w liczne atrakcja dla gości. I tak w 1900 roku odbył się tam pokaz pierwszej, oświetlonej elektrycznie choinki. Po wojnie budynek został zburzony, a na jego miejscu powstał biurowiec Instytutu Ślaskiego.
Wspomnienie Wzgórza Luisy w Winowie
Wzgórze było jednym z ulubionych miejsc przedwojennych mieszkańców Opola. Zlokalizowana na wzniesieniu restauracja była doskonale widoczna z daleka. Poza nią odwiedzający mogli skorzystać z wieży widokowej oraz... toru saneczkowego! Dziś teren wokół willi jest zaniedbany, a na sąsiednim terenie znajduje się poligon.
Stawek Zamkowy - lodowe szaleństwo
Stawek Zamkowy od zawsze stanowił opolskie centrum łyżwiarstwa. Już przed wojną Opolskie Towarzystwo Łyżwiarskie organizowało tu darmową ślizgawkę dla mieszkańców. Lodowisko cieszyło się tak ogromną popularnością, że zakupiono nawet specjalną rolbe, która dbała o odpowiednią warstwę lodu. Po sąsiedzku znajdowało się jeszcze drugie, mniejsze lodowisko w Parku Zamkowym. Nie było ono jednak, aż tak popularne jak jego większy sąsiad. Dla amatorów nart atrakcje czekały na Wyspie Bolko. Przygotowywano tam trasy narciarskie, a w niewielkim budynku mieściła się wypożyczalnia nart biegowych.
Tekst: Justyna Kraus, Grzegorz Bogdoł
fot.[Muzeum Śląska Opolskiego]