Betonoza w Opolu


Lato to piękna pora roku. Nieodzownie łącząca się z wakacjami, labą i… wysokimi temperaturami. To właśnie te wysokie temperatury, a raczej coraz częstsze i dłuższe fale upałów dają się nam szczególnie we znaki. Oczywiście wiele osób jest zachwyconych taką pogodą, ale należy pamiętać jedno – w naszym klimacie, dla naszych organizmów temperatury utrzymujące się przez wiele dni na poziomie powyżej 30°C i tropikalne noce (z temperaturą powyżej 20°C) są zwyczajnie niebezpieczne dla zdrowia. Niestety przyszłość nie rysuje się w tej kwestii w kolorowych barwach. W Ameryce Północnej trwa właśnie bezprecedensowa fala upałów, która dotyka nawet północ Kanady. Temperatura w miejscach gdzie o tej porze powinno być około 15°C sięga ponad 40°C! Tylko kwestią czasu jest, aż takie ekstrema pogodowe będą także w Polsce.

Opole pod tym względem jest miastem szczególnym. Zgodnie z badaniami  IMGW Opole jest najgorętszym miastem w Polsce. Co to oznacza? W ciągu ostatnich 30 lat w stolicy regionu było aż 425 dni, kiedy notowano 30°C i więcej. Oczywiście możemy montować klimatyzację i podobnie, jak np. mieszkańcy krajów arabskich przemieszczać się z klimatyzowanych pomieszczeń, do klimatyzowanych samochodów, skąd wchodzimy prosto do klimatyzowanych domów. Tylko czy tak właśnie chcemy żyć?

Z wysoką temperaturą możemy walczyć na wiele sposób, a tym najważniejszym byłoby niedopuszczenie do dalszego ocieplania się klimatu. To jednak wydaje się odległa wizja, a co możemy zrobić wokół nas? Bliżej? Lokalnie?

Przede wszystkim myślmy o miejscach, w których żyjemy. W ostatnich latach niezwykle popularnym stało się określenie „betonozy”. To zjawisko, które dotknęło nasz kraj w ramach ogólnonarodowej rewitalizacji wszystkiego. Burmistrzowie i prezydenci miast, jak jeden mąż widzą potrzebę zastępowania tego co stare – nowym, niestety często „betonowym”. Rewitalizowane są miejskie place i ulice – wycinane stare, brzydkie i kłopotliwe drzewa (w końcu o drzewa trzeba dbać a to i „kłopot” i koszt), a w ich miejsce układane są równe płyty, a w najlepszym przypadku trawniczek z rolki lub miniaturowe drzewka w donicach. W efekcie może i na początku wydaje się ładnie, ale gdy przychodzi lato takie miejsca wymierają.

Prosty eksperyment aktywistów z Opolskiego Alarmu Smogowego pokazał, jak bardzo może różnić się temperatura placu betonowego od zielonego skweru. W tym samym czasie zmierzyli oni temperatury na Placu Kopernika oraz Wzgórzu Uniwersyteckim. Efekt? Ławki ustawione w pełnym słońcu osiągały temperaturę 45°C, podczas gdy te ustawione w cieniu drzew „tylko” 35°C. Jeszcze większa różnica była w przypadku chodników. Temperatura na środku Placu Kopernika wynosiła wówczas 50°C! podczas gdy na Wzgórzu Uniwersyteckim zaledwie 28°C. Ten niezwykle prosty eksperyment pokazuje jaką rolę odkrywają w miejskim ekosystemie drzewa, trawniki, krzewy. Nie wystarczy jednak tylko zasadzić małych kikutów wzdłuż remontowanej drogi. Należy pamiętać by o nie dbać. Przykład „rewitalizacji” Placu Jana Pawła II pokazuje, jak głupota projektantów i zgadzających się na projekt urzędników wykańcza stare drzewa. Od czasu oddania placu do użytku ubyło tam jedno dorodne drzewo, a wkrótce pewnie pod piłe pójdzie kolejny (przy przejściu dla pieszych na ul.Ozimskiej). Ktoś kto odciął drzewo od wody, szczelnie okładając je płytkami i kamieniami, nie mógł zrobić tego z myślą o roślinach.

Wróćmy jednak do Placu Kopernika – tutaj starano się „ratować” projekt nasadzeniami dorosłych drzew. Jest to rozwiązanie, które należy chwalić i chociaż nie należy do najtańszych – to dzisiaj powinno być standardem. Niestety na środku placu pozostawiono „patelnię”, po co? Niby po to by organizować tam różne wydarzenia, tylko czy w naszym mieście potrzeba jeszcze jednego placu na koncerty? Mamy Rynek, Plac Wolności, Mały Rynek czy w końcu patelnię nr 1 w mieście czyli Plac Jana Pawła II. Ile tych koncertów będzie się odbywać jednocześnie w Opolu? I nie, rozwiązaniem tych wszystkich problemów nie są kurtyny wodne, wylewające litry wody (której nam i tak brakuje) wprost na beton! To tylko efekt realizacji źle zaprojektowanych inwestycji, a nie sposób na upał w mieście.

Mówiąc wprost – zieleń ochładza miasto. Działa, jak wielki naturalny klimatyzator. Musi być jej jednak dużo, a sama zieleń musi być odpowiedniej jakości. Miast nie uratuje kolejny idiotyczny pomysł urzędników czyli drzewa w donicach. Te twory nie mają żadnej wartości. Nigdy nie urosną one do rozmiarów, który będzie miał jakiekolwiek znaczenie w tkance miasta. Łąki kwietne w doniczkach? Może i wyglądają ładnie, ale nie dają cienia i nie oddają wody. I kolejny przykład z polskich ulic – trawnik może być nawet 30 stopni chłodniejszy od betonu! Zieleń musi stać się priorytetem kiedy myślimy o przestrzeni miasta. Po prostu. Innego wyjścia już nie ma.  

Na szczęście z roku na rok, wraz z kolejnymi falami upałów, rośnie też świadomość wśród mieszkańców i urzędników. Szkoda, że dopiero teraz, kiedy na własnej skórze przekonujemy się o zgubnych skutkach „betonozy”. Upały, powodzie błyskawiczne czy susza – to efekty między innymi naszych działań. Musimy nauczyć się z nimi żyć lub diametralnie zmienić podejście do projektowania przestrzeni miejskiej. I to od nas, mieszkańców zależy, jak będzie wyglądać przyszłość życia w miastach, także w Opolu.