Chicago w Opolu!
Są takie miejsca w naszym mieście, bez których jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie wyobrażano sobie Opola, a dziś nie pozostał po nich żaden ślad. Ten artykuł będzie właśnie o takim miejscu. Wielkiej fabryce, która dała nadzieję na lepszą przyszłość tuż po I wojnie światowej. Zapraszamy na krótki spacer po Textilosewerk.
W zasadzie należy mówić o Oppelner Textilosewerk GmbH Oppeln – tak brzmiała pełna nazwa zakładu wyrobów tekstylnych, który znajdował się w pod opolskim Zakrzowie. Tak, pod opolskim, bo owa fabryka funkcjonowała już w 1890 roku, czyli 9 lat przed przyłączeniem tej wsi do Opola. Sporej wielkości zakład mieścił się w kwartale ograniczonym ulicami Budowlanych, Ligudy, Klimasa i Głowackiego. Był to jeden z największych zakładów, zatrudniający wielu mieszkańców Zakrzowa, Opola i okolicznych miejscowości. To właśnie dla nich fabryka stała się wybawieniem tuż po I wojnie światowej, kiedy to zakład stał się ostoją dla weteranów wojny i kobiet, które musiały przejąć na swoje barki utrzymanie rodziny. Niestety czas powojenny to także okres kryzysu gospodarczego, który również dotknął fabrykę w Zakrzowie. Textilosewerk produkujący do tej pory z przędzy właściwej, zostaje przestawiony na produkcję papy, papieru impregnowanego, a nawet sienników wojskowych. Kolejne lata coraz gorszej sytuacji gospodarczej w Europie tylko pogarszały sytuację dawnej chluby miasta. Na nic zdało się wydzielanie kolejnych, coraz to mniejszych, firm z wielkiego kombinatu, jakim był dawny Oppelner Textilosewerk. Dzięki tym działaniom przez pewien czas mieściły się tam fabryka cygar, pralnia czy farbiarnia. W końcu większość zakładowego terenu stała nieużywana. Konsekwencje mogły być tylko jedne. Podjęto decyzję o rozbiórce fabryki i przekazanie terenu pod zabudowę mieszkaniową.
I tak właśnie powstało opolskie Chicago, a w zasadzie „Sikago”. Dzielnica, która stała się domem dla licznych przybyszów z tych części Śląska, które po plebiscycie przypadły Polsce. Większość z nich znajdowała zatrudnienie w porcie lub rozsianych po całym mieście cementowniach. Pierwsze domy były gotowe w 1935 roku. Miejskie władze postanowiły pozostawić kilka pojedynczych budynków, w których nadal funkcjonowały małe manufaktury. A dlaczego nowa dzielnica otrzymała miano „Sikago”? Jak głosi miejska legenda wszystko za sprawą samych mieszkańców. Mieli oni, zdaniem reszty opolan, reprezentować dosyć swobodny, nawiązujący do amerykańskiego, styl życia, który był nie do przyjęcia wśród konserwatywnych mieszkańców miasta.
A dziś? Dziś „Sikago” to nadal spokojne, może nieco zapomniane, osiedle przy jednej z głównych ulic Opola. Po zakładzie nie pozostało prawie żadne wspomnienie. Stare ustąpiło nowemu, a historię zatarła współczesność… I tylko jedno się nie zmieniło. Zakrzów to nadal przede wszystkim dzielnica dużych zakładów, które tak jak kiedyś, tak i teraz dają pracę wielu mieszkańcom Opola.
TEKST: Grzegorz Bogdoł
W zasadzie należy mówić o Oppelner Textilosewerk GmbH Oppeln – tak brzmiała pełna nazwa zakładu wyrobów tekstylnych, który znajdował się w pod opolskim Zakrzowie. Tak, pod opolskim, bo owa fabryka funkcjonowała już w 1890 roku, czyli 9 lat przed przyłączeniem tej wsi do Opola. Sporej wielkości zakład mieścił się w kwartale ograniczonym ulicami Budowlanych, Ligudy, Klimasa i Głowackiego. Był to jeden z największych zakładów, zatrudniający wielu mieszkańców Zakrzowa, Opola i okolicznych miejscowości. To właśnie dla nich fabryka stała się wybawieniem tuż po I wojnie światowej, kiedy to zakład stał się ostoją dla weteranów wojny i kobiet, które musiały przejąć na swoje barki utrzymanie rodziny. Niestety czas powojenny to także okres kryzysu gospodarczego, który również dotknął fabrykę w Zakrzowie. Textilosewerk produkujący do tej pory z przędzy właściwej, zostaje przestawiony na produkcję papy, papieru impregnowanego, a nawet sienników wojskowych. Kolejne lata coraz gorszej sytuacji gospodarczej w Europie tylko pogarszały sytuację dawnej chluby miasta. Na nic zdało się wydzielanie kolejnych, coraz to mniejszych, firm z wielkiego kombinatu, jakim był dawny Oppelner Textilosewerk. Dzięki tym działaniom przez pewien czas mieściły się tam fabryka cygar, pralnia czy farbiarnia. W końcu większość zakładowego terenu stała nieużywana. Konsekwencje mogły być tylko jedne. Podjęto decyzję o rozbiórce fabryki i przekazanie terenu pod zabudowę mieszkaniową.
I tak właśnie powstało opolskie Chicago, a w zasadzie „Sikago”. Dzielnica, która stała się domem dla licznych przybyszów z tych części Śląska, które po plebiscycie przypadły Polsce. Większość z nich znajdowała zatrudnienie w porcie lub rozsianych po całym mieście cementowniach. Pierwsze domy były gotowe w 1935 roku. Miejskie władze postanowiły pozostawić kilka pojedynczych budynków, w których nadal funkcjonowały małe manufaktury. A dlaczego nowa dzielnica otrzymała miano „Sikago”? Jak głosi miejska legenda wszystko za sprawą samych mieszkańców. Mieli oni, zdaniem reszty opolan, reprezentować dosyć swobodny, nawiązujący do amerykańskiego, styl życia, który był nie do przyjęcia wśród konserwatywnych mieszkańców miasta.
A dziś? Dziś „Sikago” to nadal spokojne, może nieco zapomniane, osiedle przy jednej z głównych ulic Opola. Po zakładzie nie pozostało prawie żadne wspomnienie. Stare ustąpiło nowemu, a historię zatarła współczesność… I tylko jedno się nie zmieniło. Zakrzów to nadal przede wszystkim dzielnica dużych zakładów, które tak jak kiedyś, tak i teraz dają pracę wielu mieszkańcom Opola.
TEKST: Grzegorz Bogdoł