5 faktów z dawnego Opola, które będą dla ciebie zaskoczeniem!

Każdy z nas lubi odkrywać nieznane! Codziennie udowadniamy, że Opole skrywa przed nami jeszcze wiele tajemnic. Każdego dnia pokazuje nam swoją inną twarz. Dziś przygotowaliśmy 5 faktów z dawnego Opola, które będą dla ciebie zaskoczeniem!

1. Zaodrze 
Dzielnica Tygrysów – tak o Zaodrzu w swoich wspomnieniach pisał Szymon Koszyk. Jako mieszkający od urodzenia w tej części Opola dobrze wiedział, co pisze. Zaodrze przez lata uważane było za najgorszą część miasta. Nie bezpodstawnie. Początki tej opinii to czasy średniowiecza. Zaodrze było częścią miasta, jednak położoną poza murami miejskimi. Dzięki temu można było tu wyrzucać wszystkich tych, których nie chciano w centrum. Dość powiedzieć, że powstaje tu pierwszy szpital, a tuż obok cmentarz. To tutaj przez lata wykonywano egzekucje na publicznej szubienicy. Zaodrze istniało w świadomości opolan jako miejsce zamieszkania biedoty, różnej maści przestępców, złodziejaszków i pań trudniących się najstarszym zawodem świata. Na początku XIX wieku w mieście wybuchło oburzenie, kiedy władze miasta zaproponowały ulokowanie na Zaodrzu cmentarza komunalnego. Protestujący mieszkańcy uważali, że lokalizacja ta godzi w zmarłych, a także utrudnia odwiedzanie miejsca pochówku. Zaodrze było znane z pijackich bijatyk oraz niezbyt wielkiej przychylności dla odwiedzających z miasta.
Więcej o Zaodrzu przeczytasz tutaj i tutaj i jeszcze tutaj.

2. Młynówka 
Wielu mieszkańców i przyjezdnych podziwia zabudowania nad brzegiem Młynówki. Opolska Wenecja to jedna z perełek miasta. Nie każdy jednak wie, że Młynówka – powszechnie uważana za kanał – to w rzeczywistości stare koryto Odry. Do czasów wielkiej powodzi w 1600 roku dzisiejsza Młynówka stanowiła główne koryto Odry. Powódź, uznawana za jedną z największych w historii, sprawiła, że rzeka przeniosła swój główny nurt na zachód – do dzisiejszego koryta. Pamiątką po tym zdarzeniu była dawna nazwa Młynówki. Przez wiele lat nazywana ona była Oder Fluss. Obecnie używana nazwa powstała dopiero pod koniec XVIII wieku od znajdujących się nad brzegiem młynów - miejskich i zamkowego.

3. Drapacze chmur w Opolu 
Stojący w centrum Opola biurowiec Społem (przez lata siedziba m.in. urzędu skarbowego) to jeden z najbardziej znienawidzonych budynków w mieście. Na to miano zasłużył głównie dzięki zniszczonej latami zaniedbań elewacji, ale przede wszystkim lokalizacji. Wybudowany zaledwie kilkaset metrów od Rynku szpeci pośród starej zabudowy. Co gorsza, pod jego budowę rozebrano kilka kamienic. Nie była to jednak nieprzemyślana budowa. Biurowiec przy ul.Ozimskiej miał zapoczątkować „wysoką” zabudowę w centrum Opola. Podobnej wielkości obiekty miały powstać m.in. przy ul.Reymonta (nawet 10 podobnej wielkości budynków), przy ul.1 Maja i Kołłątaja po jednym wieżowcu, dwa przy dworcu głównym oraz jeden przy ul.Korfantego. Na całe szczęście wizja Wojewódzkiej Pracowni Urbanistycznej z lat 70. XX wieku nie doszła do skutku, a jedyną pamiątką po niej jest smutny biurowiec przy ul.Ozimskiej.
Więcej o planach z lat 70. przeczytasz tutaj.

4. Opolska Ceres 
Dla większości mieszkańców Opola fontanna na Placu Daszyńskiego to po prostu Opolska Ceres. Ukończona w 1907 roku fontanna miała początkowo przedstawiać Minerwę trzymającą w rękach swojego syna Erichtoniosa. Koncepcja ta uległa jednak zmianie jeszcze przed końcem budowy. Przez lata uważano, że na szczycie wodotrysku stoi Maryja z Jezusem. Wszystko za sprawą krzyża umieszczonego na piersi. Przeciwnicy tej teorii wskazują na dwa wężowe ogony wyrzeźbione tuż obok nóg trzymanego przez główną rzeźbę dziecka. Obecnie powszechnie uważa się, że postacią na szczycie jest Ceres. Trzeba przyznać, że jest to najbardziej prawdopodobna wersja, jednak warto zauważyć, że Ceres przedstawiona jest także wśród zasiadających poniżej postaci. Czy więc autor przedstawił dwa wizerunki tej samej postaci? A może wciąż nieodkryta pozostaje główna bohaterka najpiękniejszej opolskiej fontanny?
Więcej o fontannie z Pl.Daszyńskiego przeczytasz tutaj.

5. Oszustwa urzędników 
Wiek XVII to okres gwałtownego zahamowania rozwoju Opola. Przyczynił się do tego zarówno ogromny pożar, jak i wojna trzydziestoletnia. Ostateczny cios miastu zadała poważna powódź, która doprowadziła do klęski głodu. Miasto, które musiało ratować się przed upadkiem, postanowiło odszukiwać stare, przyznane wiele lat wcześniej, a przez to nieważne, przywileje. Obejmowały one m.in. prawo mili. Zgodnie z nim, na terenie o szerokości jednej mili od miasta wszystkie targi, kramy, składy, piekarnie i karczmy musiały być własnością miasta. Postępowanie takie prowadziło do powstawania zarzutów o ograniczanie handlu, głównie ze strony władz ziemskich (odpowiednik dzisiejszego powiatu). Żądały one od miasta przedstawienia potwierdzeń wszystkich przywilejów. Miasto oczywiście nie mogło ich przekazać, nie tylko ze względu na pożar, który zniszczył Opole (i m.in. miejskie archiwum), ale przede wszystkim dlatego, że nie posiadało takich przywilejów. Dostarczało więc ich rzekome kopie, które były po prostu fałszowane. Władze książęce miały świadomość oszustw ze strony miejskich urzędników, dlatego też sytuacja pomiędzy władzami była bardzo napięta. Dochodziło nawet do sytuacji, kiedy władze miejskie zarzucały urzędnikom zamkowym, że ci podrzucają znaczne ilości… końskich odchodów na teren miasta w dni targowe, by zniechęcić mieszkańców i kupców do udawania się na miejskie targowiska.
Więcej o miejskich zwadach przeczytaj tutaj.

Sprawdź także: 7 mitów o średniowiecznym Opolu.

TEKST: Grzegorz Bogdoł
fot.[NAC]