Słowo na „n" - nienawiść w historii Opola

Ostatnie wydarzenia skłoniły mnie do refleksji nad nieco mniej barwną historią naszego miasta. Szukając przyczyn i odpowiedzi na bardzo trudne pytania, próbuję odnieść się do tego, co już kiedyś miało miejsce. Wszystkie historie przedstawione w tym artykule łączy jedno słowo, słowo na „n”, które powinno nie istnieć.

Nienawiść, bo to o niej mowa, zawsze była (i jest nadal!) głównym czynnikiem sporów, kłótni i wojen. Wrogość pojawia się niestety zbyt często, czy to do wyznawców innej religii, osób, pochodzących z innej grupy etnicznej, ludzi o innym kolorze skóry czy odmiennej orientacji seksualnej.

Nienawiść, która rodzi się z nieuczciwości 

Zaczniemy od wieku XVII, czyli od okresu trwania wojny trzydziestoletniej. Aby ratować się, miasto szukało przywilejów przyznanych mu lata wcześniej. Najkorzystniejszymi przywilejami było prawo targowe, prawo składu i prawo mili, które mówiło o tym, że na terenie o szerokości jednej mili od miasta wszystkie kramy, składy, karczmy, piekarnie i targi musiały być własnością miasta. Narastał konflikt między urzędnikami miejskimi a władzami książęcymi. Władze ziemskie mocno ograniczały handel, żądając potwierdzenia prawdziwości przyznanych przywilejów. Należy pamiętać nie tylko o pożarze, który strawił m.in. miejskie archiwum, jak i również o fakcie, że miasto danych przywilejów nie posiadało, gdyż ich ważność wygasła z biegiem czasu. Urzędnicy miejscy fałszowali dokumenty, zanosząc je do władz książęcych, którzy byli świadomi tej nieuczciwości. Zdarzało się, że władze książęce były oskarżane o podrzucanie sporych ilości końskich odchodów na teren miasta w dni targowe, tylko po to, aby zniechęcić kupców i mieszkańców do zakupów na targowiskach miejskich.

Nienawiść, która szkodzi innym 

Ciekawą historią, jest również ta, o Moście Zamkowym (żółtym). Most Zamkowy groził zawaleniem i tym samym odciąłby zamek od miasta. Łączył on miasto z zamkiem i w świetle prawa jedna połowa mostu należała do zamku, druga do miasta. Konflikt między władzami trwał w najlepsze, gdyż zamiast miejskich rzemieślników, zamek zatrudniał osoby spoza Opola. Dlatego też miasto nie chciało wyremontować swojej części mostu. Stan mostu pogarszał się z dnia na dzień, dlatego też władze ziemskie postanowiły wyremontować go w całości na swój koszt. Po skończonej przebudowie mostu opolscy urzędnicy oskarżyli władze zamkowe o naruszenie własności miasta, nakazując oficjalnym pismem doprowadzenie mostu do stanu… sprzed przebudowy.

Nienawiść do osób z innej grupy etnicznej, wyznających inną religię

Jednym z największych okrucieństw, którego doświadczyło Opole były wydarzenia mające miejsce podczas Nocy Kryształowej w listopadzie 1938 roku. Znienawidzona przez nazistów wiara żydowska miała zniknąć z miasta, razem ze wszystkimi swoimi symbolami. W środku nocy uzbrojeni naziści, wdarli się do mieszkania ówczesnego rabina Hirschberga i terroryzując go, kazali mu iść boso spod domu aż pod Synagogę (z Oleskiej na Piastowską), w samej koszuli nocnej. Nie szczędzili przy tym pogardliwych komentarzy do kultury żydowskiej, jak i samej postaci rabina. Antysemickie hasła wykrzykiwali także zwykli mieszkańcy Oppeln. Na miejscu, rabin dostał rozkaz podpalenia synagogi, w przeciwnym razie groziła mu śmierć. Chcąc ratować życie, Hirschberg wziął kanister z benzyną i podpalił budynek. Po tym zdarzeniu, mieszkańcy Oppeln o pochodzeniu żydowskim musieli zapłacić, aby móc uciec z miasta. Niszczono ich domy, zakłady czy sklepy. Ci, którzy zostali… w 1944 roku zostali wywiezieni do obozu koncentracyjnego w Terezinie.

Nienawiść, która idzie w parze z przemocą 

Dokładnie 74 lata temu, 14 stycznia mieszkańcy Opola zostali poinformowani o możliwości ewakuacji ze względu na zbliżający się front Armii Czerwonej. W atmosferze miasta czuć było nerwowość. Zaledwie 3 dni później, 17 stycznia wydano spóźniony rozkaz o natychmiastowej ewakuacji ludności cywilnej. Pociągów było stanowczo za mało, aby na bieżąco wywozić opolan. Ludzie na dworcach porzucali swoje bagaże, w zamieszaniu znikały dzieci. Część ludzi decydowała się na ucieczkę pieszo. Tego roku styczeń był wyjątkowo mroźny, dlatego też wiele osób, zwłaszcza osób starszych i dzieci, ginęło od chłodu w drodze do Wrocławia. Przed wojną, w 1939 roku ludność Opola wynosiła średnio 53 tysiące. W roku 1945, ciągu kilku dni Opole opuściło ponad 50 tysięcy mieszkańców. Nasilał się terror faszystów, na początku straszyli tych, co zostali w domach brutalnością Armii Czerwonej. Później zastraszanie przerodziło się w przemoc, a nawet pokazowe zabójstwa. Sowieci zdobyli Opole 24 stycznia i od tej pory niemalże codziennością były mordy na zwykłych ludziach, nieważne czy człowiek był Niemcem, czy mówił po polsku, czy mieszkał w centrum, czy na obrzeżach miasta, czy był chory, czy zdrowy. Ginęli wszyscy, mężczyźni i kobiety, osoby starsze i dzieci, którzy mieli ostatnią nadzieję, że uda im się przetrwać terror w swoich własnych domach.

Dzisiaj, niestety, też nie jest lepiej… 

Zobaczcie, do czego doprowadza nienawiść. Dlaczego nie potrafimy wyciągnąć odpowiednich wniosków z tak wartościowych lekcji, jaką daje nam historia miasta, regionu, kraju czy świata?

Będąc poniekąd osobami publicznymi, jesteśmy narażeni na wszechobecną falę hejtu. Dostajemy wiadomości, na które nie sposób odpowiedzieć, są one przesiąknięte niewyobrażalnym jadem, tylko dlatego, że zamiast nazwy Opole użyliśmy w artykule słowa Oppeln. Wybaczcie, że zacytuję jedną z wiadomości (pisownia oryginalna, przekleństwa ocenzurowano): „P******cie się żydowskie świnie na nic wasze kwiczenie. Czas nadszedl wynocha z POLSKI jak wam sie nie podoba dosc jusz waszych ujadań”. To boli, jednak wiemy, że nie możemy się poddać. W pełni jesteśmy otwarci na krytykę, uprzejmą, konstruktywną krytykę. Każdego wysłuchamy, wymienimy się spostrzeżeniami w sposób kulturalny. Nie jesteśmy najmądrzejsi, słuchamy starszych, bardziej doświadczonych mieszkańców Opola. Każdy ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie jednak w sposób niekrzywdzący innych… Nasuwa się więc pytanie: Czy wolność słowa pozwala na szerzenie nienawiści i pogardy dla drugiego człowieka?

Drogi czytelniku, jeżeli wytrwałeś do końca, to bardzo Ci dziękuję. Dla nas, ekipy Opola z Sercem, nie jest ważne to, jakiej jesteś płci, jakiego koloru jest Twoja skóra, do jakiego Boga się modlisz, kogo kochasz, jakie masz poglądy, jak wyglądasz czy z jakiego kraju pochodzisz. Jeżeli jesteś dobry i szanujesz innych, to z chęcią zapraszamy Cię w nasze skromne, opolskie progi.

Nie możemy pogodzić się z tym, że nienawiść i chęć dzielenia ludzi na „lepszych” i „gorszych” ma miejsce w XXI wieku, w cywilizowanym, europejskim kraju. Wszechobecnemu hejtowi, wszelkim formom nienawiści oraz zła mówimy stanowcze NIE. Pamiętajmy, że dobro wraca i zawsze zwycięża nad złem. Bądźmy po prostu dla siebie mili i nie dzielmy się, zamiast tego szukajmy tego, co nas łączy. Razem możemy więcej. Nie pozwólmy, aby historia znowu zbierała krwawe żniwa, już dość krwi zostało przelanej, aby uświadomić nam, ludziom, jakimi zasadami w życiu należy się kierować.

To, co miało miejsce w Gdańsku, jest niedopuszczalne i sprzeczne z naszymi wartościami. Nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, co przeżywają teraz mieszkańcy Gdańska. Jako rodowici opolanie w pełni jesteśmy solidarni z gdańszczanami w tych dniach pełnych smutku, ciszy i zadumy.

Prywatnie, jako Justyna i Grzegorz oraz jako grupa Opole z Sercem stoimy murem za Jurkiem Owsiakiem. Zrobimy wszystko, aby przezwyciężyć tę falę nienawiści. Deklarujemy, że będziemy w niedzielę na opolskim Rynku o 20:00. Nasze opolskie serca grają i biją wraz z WOŚPowym sercem do końca świata i o jeden dzień dłużej.

Tekst: Justyna Kraus