1 września 1939 w Opolu
Opole w przeddzień wybuchu II wojny światowej pachniało latem. Upalny sierpień dawał się mieszkańcom we znaki, równie mocno co kolejne represje i ograniczenia. Niewielu jednak przypuszczało, że już w pierwszy dzień września rozpocznie się największy globalny konflikt. Do ostatnich godzin na arenie międzynarodowej próbowano przekonać do mediacji Niemiec i Polski, chociaż decyzja o ataku zapadła już wiele dni wcześniej…
Widoczne niedogodności dla mieszkańców Oppeln rozpoczęły się kilka tygodni przed wybuchem wojny. Wojsko rozpoczęło konfiskatę koni i samochodów. Oznaki zbliżającego się konfliktu przyniosły aresztowania członków Związku Polaków w Niemczech, które miały miejsce 30 i 31 sierpnia. Osoby te po przesłuchaniach trafiały do obozów koncentracyjnych.
Opole stało się miejscem tranzytu wojsk. Na każdym kroku było widać hitlerowskie mundury. Wojskowe kawalkady przemierzały Opole, którego główną arterią była wówczas ul.Niemodlińska. Zmierzały oczywiście w stronę wschodniej granicy.
1 września 1939 roku w Opolu od wczesnych godzin porannych z miejskich głośników słychać było zapętlone przemówienie Hitlera. Führer oskarżył w nim Polskę o atak, jak to nazwał, "grupy polskich oficerów, na niemiecką radiostację". Chodziło oczywiście o „prowokację gliwicką” z 31 sierpnia. 1 września w mieście przestały działać polskie placówki kulturalne, stowarzyszenia i firmy. Natychmiast działalność zakończyły: polska biblioteka, bank, redakcje gazet i co oczywiste po licznych aresztowaniach — Związek Polaków w Niemczech. Orzeknięto o przepadku ich majątku na rzecz skarbu państwa, podobnie jak wszelkich oszczędności zdeponowanych w polskich bankach. Do Konsulatu Generalnego RP na Wyspie Pasieka wkroczyła policja, która aresztowała ostatnich pracujących urzędników. Część mieszkańców, w tym także Polaków i Ślązaków zostało przymusowo wcielonych do Wehrmachtu.
Większość mieszkańców Oppeln z zadowoleniem przyjęła bieg wydarzeń w sporze z Polską. Działająca od 1933 roku machina propagandy hitlerowskiej stworzyła skuteczną zasłonę dymną dla wszystkich działań Hitlera. Mieszkańcy miasta nie spotykali się także na ulicach np. z łapankami. W Opolu nie utworzono getta. W jednolitym Oppeln nie było takiej potrzeby. Żydzi wyjeżdżali z miasta od czasów pamiętnej nocy kryształowej, a mniejszość polska w mieście była bardzo nieliczna. Wszyscy starali się żyć normalnie. Zmieniło się wraz z pierwszymi porażkami na froncie wschodnim. Największa tragedia mieszkańców rozpoczęła się jednak wraz z nadejściem srogiej zimy 1944 roku…
Tekst: Grzegorz Bogdoł
fot.[witanie wojsk niemieckich na ul.Krakowskiej/Desperado/fotopolska.eu]