Prześladowanie Żydów w Oppeln - tragiczny teatr nienawiści


„Auschwitz nie spadło z nieba” powiedział Marian Turski, więzień obozu, w 75-lecie jego wyzwolenia. To krótkie zdanie doskonale pokazuje, jak długi był proces odczłowieczania Żydów w III Rzeszy. To trwające wiele lat szykany, ograniczanie praw, przemoc i bierność większości społeczeństwa doprowadziły do zagłady, która kosztowała życie miliony ludzi.

Pierwsze akty tragicznego teatru nienawiści rozegrały się w 1933 roku. W przedwojennym Opolu Żydzi stanowili niewiele ponad 1% całej społeczności. W 30 tysięcznym Oppeln mieszkało zaledwie 525 osób wyznania mojżeszowego. Pomimo swojej nieliczności była to grupa niezwykle zamożna, znajdowali się w niej zasłużeni dla miast: politycy, przedsiębiorcy czy fabrykanci. Przez lata opolska prasa informowała o sukcesach, urodzinach czy jubileuszach w gminie żydowskiej. Pierwsze faktyczne szykany opolskich Żydów spotkały w marcu 1933 roku – dwa miesiące po dojściu NSDAP do władzy. 1 kwietnia 1933 roku zorganizowano bojkot żydowskich sklepów. Na mieście roiło się od uzbrojonych oddziałów SS i SA, którzy maszerowali ze sztandarami z antysemickimi hasłami. Oznaczyli oni wszystkie żydowskie sklepy oraz przedsiębiorstwa, oraz wystawili warty, tak by do środka mogli wejść tylko pracownicy wyznania mojżeszowego. Przedsiębiorca, który w obronie przed plądrującymi sklep członkami SA zastrzelił jednego z nich, został aresztowany wraz z całą rodziną.

Rada miasta przejęta przez NSDAP rozpoczęła wprowadzenie obostrzeń, które w znacznym stopniu utrudniały życie. Zakaz przebywania w wyznaczonych miejscach, zakaz udziału prowadzonych przez Żydów przedsiębiorstw w przetargach miejskich, nieprzyjmowanie zeznań podatkowych, aż w końcu zwolnienia wszystkich pracowników żydowskich w magistracie – to tylko początek. Wprowadzono obowiązkową „aryzację” gabinetów lekarskich oraz rozpoczęto przejmowanie żydowskich firm i mienia. Żydów oskarżano o pasożytnictwo, wyzysk czy demoralizowanie społeczeństwa. Codzienne życie toczyło się jednak w miarę spokojnie. W Oppeln wciąż działały żydowskie organizacje i stowarzyszenia. W tym czasie miasto odwiedził też Leo Baeck, który wygłosił przemówienie o aktualnej sytuacji w Rzeszy. Pomimo względnego spokoju coraz więcej opolskich Żydów wyjeżdżało z miasta. Głównymi kierunkami była Wielka Brytania, Francja, Polska i USA. W 1934 roku do Opola przybył rabin Hans Hirschberg – ten sam, który kilka lat później zostanie zmuszony przez nazistowskie bojówki do podpalenia pięknej Nowej Synagogi (historię przeczytasz tutaj). Wydawało się, że sytuacja zaczyna powracać do normalności, co było jednak zwodnicze. Ustawy norymberskie z 1935 roku wprowadzały m.in. zakaz małżeństw mieszanych i precyzowały pojęcie „Żyda” pod względem „rasowo – prawnym”. W lipcu 1937 roku wygasła konwencja genewska chroniąca mniejszość polską i żydowską na terenach plebiscytu górnośląskiego. W październiku tegoż roku zakazano Żydom pracy w aptekach, adwokaturach, notariatach i gabinetach lekarskich. Utworzono dla nich specjalne stanowisko „konsultanta prawnego”. W Oppeln zostali nimi Harry Wolff oraz Otto Jungmann. Wolff znany był z walki o prawa człowieka, do ostatnich dni swojego życia bronił opolskich współwyznawców przed prześladowaniami (jego historię przeczytasz tutaj). Ostatecznie w 1938 roku władze miasta stworzyły procedurę całkowitego przejmowania i likwidowania mienia i przedsiębiorstw niearyjskich (nie mogli oni sprzedać swojego majątku). Chętnych do przejęcia mienia po Żydach nie brakowało.

Od 1941 roku w Oppeln działał punkt zborny dla Żydów. Miejsce to ulokowano przy ul.Ozimskiej, w sąsiedztwie bocznicy kolejowej dworca wschodniego. Był to obóz przejściowy, do którego trafiali żydowscy mieszkańcy naszego miasta, ale nie tylko. Stamtąd przewożeni byli do obozu koncentracyjnego, nazywanego "modelowym gettem" w Theresienstadt (dziś Terezin). Lokalizacja tuż przy bocznicy kolejowej pozwalała na realizację wywózki bez świadków w postaci osób postronnych. Najstarszą opolanką wysłaną do obozu zagłady była Ernestine Schlesinger (91 lat — zginęła w obozie w Terezinie), najmłodszym był Heinz Nebel (12 lat — zginął w obozie w Auschwitz). Łącznie do obozów z Oppeln (udokumentowane) trafiły 124 osoby, z których przeżyło 17.

TEKST: Grzegorz Bogdoł